Stosunek rządzących do małych firm
Którakolwiek partia polityczna dobierze się do rządów w Polsce to niesamowicie wielbi jakiekolwiek odezwy o potrzebie rozwoju gospodarki oraz wsparciu dla przedsiębiorstw. Jest jedynie jeden, przypuszczalnie nie wcale taki niewielki, dylemat z tym cóż oni spostrzegają poprzez boom gospodarczy.
Żaden człowiek nie musi być jakoś wydatnie ekspertem w dziedzinie ekonomii by nie zauważyć, iż nasze władze kochają wręcz wielkie korporacje. I właśnie gdy informują o ułatwieniach w prowadzeniu działalności gospodarczej to mają głównie na myśli takie akurat korporacje. Dostają one różnorodne zniżki, okazyjnie opracowuje się wręcz ordynacje prawne pod poszczególne korporacje.
Kolejną ukochaną kategorią firm dla naszych rządów są inwestorzy cudzoziemscy. Pobierają oni niezwykle preferencyjne zachęty, tak że nieraz przez szereg lat nie trwonią ani grosza w Polsce, natomiast nierzadko są potężną i niezbyt przyzwoitą konkurencją dla tutejszych przedsiębiorstw. Tak jakby komuś naumyślnie zależało na podporządkowaniu lokalnej gospodarki od zewnętrznych firm.
Rzadko za to dba się o dobro tutejszych niewielkich firm, które w końcu odpowiadają za większość PKB naszego kraju i są najpoważniejszym chlebodawcą. Natomiast któż interesuje się drobnicą skoro w statystykach elegancko wetknąć kilka znanych marek? Ogromne korporacje uzyskują pokaźne zwolnienia z podatków na wiele lat, zaś małym firmom tworzy się bariery choćby w odpisywaniu VAT’u na kupienie pojazdów dostawczych do firmy (więcej tutaj). Cóż to za sprawiedliwość?
Wszędzie na świecie - cywilizowanym świecie należałoby bodajże zaakcentować - dostrzega się to, że to mali przedsiębiorcy są najistotniejszym aktywem miejscowej gospodarki. Jednak nie w Polsce, gdzie jednoosobowe firmy są mniej wartą grupą od imigrantów zarobkowych.